Banki centralne włączyły respiratory
Globalny system finansowe oparł się pandemii. Jak dotąd podtrzymano wymianę handlową, chroniąc tym samym łańcuchy dostaw podstawowych dóbr. Uniknięto kataklizmu i sytuacji, gdy ciemna strona natury ludzkiej bierze górę
Gdyby światowy system płatności załamał się, wzrosła nieufność między bankami, a państwom zabrakło płynności i funduszy na walkę ze skutkami pandemii COVID–19, to na ulice miast niezależnie od długości i szerokości geograficznej oraz stopnia zamożności mieszkańców wdarłby się chaos i mogłoby dojść do dantejskich scen, zamieszek, grabieży, a nawet czystek etnicznych w walce o egzystencjalne przetrwanie. Jednak – na szczęście – globalny system finansowe nie poddał się pandemii, podtrzymano wymianę handlową chroniąc tym samym łańcuchy dostaw podstawowych dóbr. Uniknięto kataklizmu i sytuacji, gdy ciemna strona natury ludzkiej bierze górę. A warto tu wskazać na potencjalny konflikt intencjonalnie wywołany przez Ankarę i falą migrantów próbujących sforsować granicę Unii Europejskiej i wedrzeć się na terytorium Grecji, czy też wojnę cenową na rynku ropy naftowej sprowokowaną przez Rosję Putina w najmniej pożądanym momencie.
Paradoksalnie, to doświadczenia kryzysu z 2008 roku wskazały kierunek i wyzwoliły w 2020 roku szybką reakcje i działania banków centralnych na całym świecie. Kluczową rolę odegrała Rezerwa Federalna w USA ze względu na fakt, że znakomita większość międzynarodowych transakcji opiera się i jest zawierana w amerykańskiej walucie. Jednak pytanie: co dalej? pozostanie bez odpowiedzi dopóki nie poznamy rzeczywistego rozmiaru szkód wyrządzonych przez rozprzestrzeniające się na świecie tsunami zarażeń wirusem SARS-CoV-2, który sieje śmierć tysięcy ofiar i paraliżuje gospodarki kolejnych krajów. Czy świat po pandemii, będzie inny, lepszy, czy też czekają nas wyłącznie „krew, pot i łzy” oraz lata wyrzeczeń? Czy rychło wrócimy do naszych miejsc pracy, czy czeka nas dalsza kwarantanna, co gorzej – być może – na bezrobociu? W dużej mierze odpowiedzi na te pytania zależą od skuteczności działań podjętych przez banki centralne w koordynacji z rządami narodowymi.
Ryzykowne „all in” Rezerwy Federalnej
Amerykański Fed zaskoczył świat zdecydowanym działaniem chcąc nie chcąc ujawniając rzeczywistą skalę nadchodzących zagrożeń, podczas gdy „all in” (u nas „va banque”) określa ryzykowną zagrywkę pokerzysty, który gra o całą pulę ryzykując nagłą porażkę. Rezerwa Federalna, wszak nobliwa i szacowna instytucja, na przestrzeni zaledwie miesiąca obniżyła wymagany poziom deponowanych przez banki komercyjne rezerw z 10 proc. do zera (!) i wpompowała w szeroko pojęty rynek długu w USA dwa biliony dolarów (!) obniżając jednocześnie skokowo podstawową stopę procentową z poziomu 1,5 proc. również do zera.
Tak szybki przyrost wartości aktywów Rezerwy Federalnej, czyli mówiąc wprost dodruku pieniądza nie miał dotąd precedensu, a skala interwencji już teraz jest dwukrotnie wyższa niż w 2008 roku, przy czym z każdym tygodniem rośnie w tempie wykładniczym! Bank centralny skupuje na potęgę nie tylko suwerenne papiery i obligacje amerykańskie, ale też długi i obligacje stanów, miast i lokalnych samorządów, długi i obligacje amerykańskich firm i korporacji (w tym te o ratingu śmieciowym), czy wreszcie interweniuje podtrzymując płynność na rynku międzybankowym (repo), jak również udziela pożyczek w dolarach innym bankom centralnym podtrzymując międzynarodową wymianę i handel. Stworzył też wraz administracją federalną fundusz „płynnościowy”, który umożliwia bankom komercyjnym udzielanie kredytów małym i średnim firmom pozbawionym przychodów chroniąc je przed upadłością, a w konsekwencji niekontrolowanym w skali kraju wzrostem bezrobocia. Szacowana wartość całego pakietu działań Fed to ponad 8 bilionów dolarów, z czego w ciągu zaledwie 30 dni wykorzystano... jedną czwartą. Nie dziwi zatem deklaracja Fed, że nie przewiduje ograniczeń i limitu swoich interwencji zgodnie z zasadą, że zasoby banku centralnego pozostają w teorii nieograniczone i do dyspozycji państwa. Jednocześnie rząd federalny przy wsparciu Kongresu ogłasza pakiet stymulacji fiskalnych na łączną kwotę dwóch bilionów dolarów i zapowiada następne, jeśli tylko zajdzie taka konieczność.
A jednak i pomimo podjętych interwencji, 17 milionów Amerykanów straciło pracę w ciągu zaledwie trzech tygodni poprzedzającymi Święta Wielkanocy (!), a stopa bezrobocia skoczyła jak z katapulty z 3.6 proc. (historyczne minimum) do 14,7 proc. osiągając najwyższy poziom od 1945 roku... Banki inwestycyjne przewidują spadek PKB rzędu 25 do nawet 40 proc. w drugim kwartale, stabilizację w trzecim kwartale i silne odbicie na koniec roku. Biorą też pod uwagę scenariusz depresji gospodarczej zdefiniowanej jako spadek PKB w skali roku o ponad 10 proc. W takim przypadku deficyt budżetowy na poziomie federalnym może łatwo przekroczyć dwa biliony dolarów, czyli ponad 10 proc. PKB, zwłaszcza, że tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy bieżącego roku rozliczeniowego osiągnął już astronomiczną kwotę 744 miliardów dolarów...
Strefa euro – Północ wygrywa z Południem
W UE „Północ wygrywa z Południem” i choć nikt nie waży się mówić otwarcie o „wojnie secesyjnej”, to jednak napięcie między zadłużonymi krajami południa Europy, jak Włochy i Hiszpania, a bogatymi skąpcami z północy rośnie z każdym dniem. Te same napięcia wpływają na politykę Europejskiego Banku Centralnego, który nie potrafi pogodzić zwaśnionych stron, co więcej zaczął od falstartu. 12 marca tego roku prezes EBC Christine Lagarde ogłosiła pierwszy program skupu obligacji wysokości 120 miliardów euro, jednak oświadczyła zarazem podczas konferencji prasowej, że celem EBC nie jest kontrola różnic w rentowności (ang.: spread) obligacji krajów strefy euro. Reakcja rynków okazała się natychmiastowa, pogrążając pozycję finansową Włoch. Ceny włoskich obligacji rządowych gwałtownie spadły, a rentowność wystrzeliła w górę.
Bez słowa przesady można powiedzieć, że los strefy euro zawisł na włosku... Dwa tygodnie później Christine Lagarde naprawiła swój błąd i ogłosiła kolejny program skupu obligacji wysokości 750 miliardów euro nakierowany w dużej mierze na podtrzymanie finansów publicznych najbardziej zadłużonych państw posługujących się wspólną walutą. 8 kwietnia ministrowie finansów 19 krajów strefy euro zgodzili się na ramowy plan stymulacji fiskalnej wysokości 540 miliardów euro odrzucając jednocześnie projekt ujednolicenia kosztów długów poprzez wydanie wspólnych dla całej strefy tzw. korona obligacji. Jeśli te wstępnie deklarowane rozwiązania utrzymają się w mocy, to Niemcy będą mogli nadal korzystać ze swej uprzywilejowanej pozycji hegemona ekonomicznego w UE, a nierównowaga finansowa między bogatą Północą a biednym Południem Europy będzie pogłębiać się. Taka sytuacja może doprowadzić do niekontrolowanego rozpadu strefy euro, co pogłębiłoby zapaść gospodarczą w całej UE. Niemcy odniosłyby pyrrusowe zwycięstwo pogrążając bezpowrotnie na lata własną gospodarkę.
NBP wspiera rząd
Polska weszła w trwający kryzys z uporządkowanymi finansami, zrównoważonym budżetem i malejącym długiem w stosunku do PKB. Świetna sytuacja ekonomiczna pozwoliła na bardzo szeroki program wsparcia gospodarki, który osiąga łącznie ponad 300 miliardów złotych lub 15 proc. rocznego PKB. NBP ściął jednocześnie wysokość obowiązkowych rezerw z 3,5 do 0,5 proc. oraz podstawową stopę refinansową o 1 punkt procentowy, a depozytową obniżył do zera motywując banki komercyjne do aktywności silnego i wsparcia polskich firm. Na wzór Fed, NBP, poza wykupem obligacji rządowych i gwarantowanych papierów dłużnych innych instytucji na rynku wtórnym, stworzył wraz z rządem zasób płynnościowy w wysokości 100 miliardów złotych w oparciu o Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju z przeznaczeniem na subwencje i możliwością umorzeń do 75 proc. dla mikroprzedsiębiorstw, małych i średnich firm oraz dużych korporacji. Co więcej, wspólny plan znalazł uznanie i aprobatę trzech głównych agencji ratingowych, które podtrzymały wysoką ocenę inwestycyjną Polski ze stabilną perspektywą dla całej gospodarki oraz finansów publicznych. Warto jednak wskazać, że agencje ratingowe główne ryzyka dla Polski widzą we wzajemnych relacjach wewnątrz UE.
Ład po pandemii
Pandemia pozostawi głęboki rys na globalnej gospodarce. Świat dokona w ciągu najbliższych trzech lat skoku technologicznego, który upowszechni techniki cyfrowe i komunikację przez internet w pracy, nauczaniu, administracji państwowej, służbie zdrowia i przede wszystkim w sektorze finansowym. Szczególnie liczyć się będzie czas i skuteczność przekazywania impulsów monetarnych i fiskalnych, co zwiastuje rychłe wprowadzenie e–walut przez banki centralne oraz utworzenie kont cyfrowych dla obywateli i korporacji. Instytucje finansowe i banki przekształcą się z biegiem czasu w platformy inwestycyjne, których głównym celem pozostanie bezpieczna i efektywna alokacja powierzonego kapitału. Obecna sytuacja spowoduje też deglomerację dużych miast i rozkwit małych społeczności lokalnych. Wzrosną wymogi środowiskowe, a czyste powietrze stanie się podstawowym standardem określającym dostatnie życie. Brzmi jak bajka? Niekoniecznie! Jednak od dnia dzisiejszego do tej świetlanej przyszłości dzieli nas olbrzymi dystans najeżony niebezpieczeństwami.
Przede wszystkim, Polska jako jeden z nielicznych państw czerpie dziś przewagę ze stabilności politycznej wspartej na mocnych podstawach gospodarczych, dynamicznym rozwoju przy niskim poziomie zadłużenia. Niestety, wiele z regionów świata i państw czeka droga przez mękę, a Bliski Wschód i Afryka może stać się zarzewiem konfliktów i w konsekwencji klęsk humanitarnych na niespotykaną dotąd skalę. Podobnie, Europa Wschodnia pozostaje wystawiona na agresję ze strony Rosji Putina.
Jerzy Bielewicz, Gazeta Bankowa
Newsletter BDO
Aktualności
- Egzekucja administracyjna z wynagrodzenia za pracę
- Klika słów o urlopie na żądanie
- Cyfryzacja dokumentów księgowych
- Nowa definicja budynku i budowli
- Limit płatności gotówkowych z wątpliwościami
- Amortyzacja łodzi sezonowej
- Ochrona sygnalistów już obowiązuje
- Podatek od budowli wchodzącej w skład przedsiębiorstwa
- Pojęcie zagranicznej jednostki kontrolowanej
- Tajemnica zawodowa i raportowanie MDR